strona główna
images/b_100lat.jpg

Zawsze byłem blisko muzyki. Mój dom rodzinny był wręcz nasycony muzyką. Jako pacholę uczyłem się gry na pianinie - do dziś potrafię odróżnić białe klawisze od czarnych. Jako młodzieniec śpiewałem w  chórze (w grupie raźniej - wystarczy gębę otwierać). Szkolnym co prawda, ale za to najlepszym w Polsce i rozpoczynającym wielką karierę międzynarodowa (a co!) - Rezonans con Tutti z Zabrza. W nowicjacie nauczyłem się grać na gitarze (grać to duże słowo, raczej szarpać struny). W seminarium doszedł sakshorn tenorowy (taka większa trąbka). A potem było radio.

Po studiach dziennikarskich radio stało się moją miłością, no bo zawsze lepiej mi szło gadanie niż pisanie. Najpierw było gliwickie radio Puls, potem katowicka Arka. Po wielu latach przerwy radio Silesia i na koniec (póki co) internetowe radio Strefa Chwały.

Działalność radiowa wymusiła na mnie zbieranie muzyki w formie namacalnej. Najpierw to były kasety, potem płyty CD. I tak uzbierała się niemała kolekcja płyt (i kaset) z polską muzyką chrześcijańską, bardziej lub mniej pobożną. Choć w zasadzie nie ma czegoś takiego jak muzyka chrześcijańska. Jest muzyka grana przez chrześcijan, bardzo różna stylistycznie (pop, worship pop, piosenka poetycka, reggae, blues, jazz, rock, hard rock, sacro polo /tego nie zbieram/, hip hop i inne). Dlatego chyba lepiej wrócić do terminu używanego 40 lat temu - piosenka religijna (a co jeśli w piosence nie ma treści pobożnych?).

Choć nadal mam awersję do pisania, to postaram się przedstawić - w miarę możności chronologicznie - dorobek polskich twórców piosenki religijnej.

Co nie znaczy, że nie tęsknię za radiem.

Mateusz